Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/wiadomosci.zgora.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra15/ftp/wiadomosci.zgora.pl/paka.php on line 5
ogrodzie, myślałem o tobie całymi nocami... Lecz tamtego

ogrodzie, myślałem o tobie całymi nocami... Lecz tamtego

  • Rut

ogrodzie, myślałem o tobie całymi nocami... Lecz tamtego

17 August 2022 by Rut

wieczoru czułem prawie, że mnie wzywasz i chcesz powiedzieć mi, że coś cię dręczy. — Myślałam, że... nienawidzisz mnie za to, co... sądziłeś, że... zrobiłam — powiedziała Tempera cicho. Nie zamierzała nigdy powiedzieć mu, co czuła w tej strasznej chwili, kiedy książę zobaczył ją na schodach wracającą z sypialni lorda Eustace'a. Teraz jednak uważała, że nie może być między nimi żadnych tajemnic. — Wybacz mi, mój najdroższy śnie — prosił książę. — Przez jedną szaloną chwilę byłem zaślepiony zazdrością. Potem, kiedy wyszedłem z pokoju lady Holcombe, szukałem cię. Wiedziałem, że gdybym zwątpił w twoją czystość i niewinność, skalałbym moją miłość do ciebie. 172 W jego głosie brzmiało cierpienie. Wiedziała, jak bolesne dla niego było mówić o tym, co mogło być zbezczeszczeniem spraw dla nich obojga świętych. — Odeszłaś — powiedział — lecz ja zamierzałem znaleźć cię następnego dnia, gdziekolwiek byś się ukryła. — Chciałam... schować się tak, byś mnie nigdy nie... znalazł. — Odnalazłbym cię. Nic nie utrzymałoby mnie z dala od ciebie — rzekł stanowczo. Tempera pomyślała, że ją teraz pocałuje, lecz tylko musnął ustami jej usta, jakby chcąc jak najprędzej dokończyć opowieści. — Kiedy hrabia przyszedł do mojego pokoju i powiedział mi, że Eustace zszedł na dół, przyszło mi do głowy, że ty również odkryłaś fałszerstwo i że tylko to mogło być powodem twojej wizyty w wieży. — Pomyślałam, że bezpiecznie będzie szukać, kiedy służba je kolację — wyjaśniła Tempera. — Ale szukałam tylko „Madonny w kościele”. — Jesteś bardzo spostrzegawcza, skoro poznałaś, że obraz w salonie był falsyfikatem — pochwalił ją książę. — Vincenzo twierdzi, że ze wszystkich trzech kopii ta jest najlepsza. Jest pewien, że wielu znawców nie poznałoby się na niej. — Ja nie dałam się oszukać — powiedziała Tempera — ponieważ w tym obrazie nie ma... uczucia, które... przemawia i do ciebie, kiedy nań patrzysz. — To było zadziwiająco sprytne z twojej strony, moja droga — zauważył książę. — Hrabia najpierw rozpoznał Rafaela, a potem Cristusa. — Byłeś pewny, że to lord Eustace? — Nikt inny nie potrzebował pieniędzy — z wyjątkiem ciebie. — A mnie nie podejrzewałeś? 173 — Ani przez chwilę. Nikt, kto wygląda jak anioł — jak mój anioł — nie może nie być bez skazy. Tempera oblała się rumieńcem. Książę powiedział jeszcze: — Hrabia i ja zdecydowaliśmy, że musimy przyłapać

Posted in: Bez kategorii Tagged: bogumiła wander data urodzenia, plisowane spódnice stylizacje, bogumiła wander data urodzenia,

Najczęściej czytane:

całusa.

– Jennifer! – zawołał. W tej chwili z cienia wyłonił się mężczyzna z pistoletem wycelowanym w kobietę. Bentz potknął się z wrażenia. ... [Read more...]

hałasując tak głośno, że ledwie słyszała telewizor, w którym właśnie pokazali Josha Bandeaux na dorocznym balu policjantów. Wpatrywała się w ekran. Przystojny kutas. Diabelnie seksowny. Tak, i martwy jak Bella Lugosi. Ta myśl sprawiła jej przyjemność. Ubrany w czarny smoking od znanego projektanta i koszulę, która nie wymagała krawata, Bandeaux trzymał w ręce kieliszek i uśmiechał się uwodzicielsko do kamery. Jezu, jak on lubił światła reflektorów. Niewiele kobiet w Savannah zdołało się oprzeć temu uśmiechowi. Sugar pomyślała, że miał w sobie coś szatańskiego. Nalała sobie kolejnego drinka. Czuła jak zimna wódka spływa do gardła i wybucha płomieniem w żołądku. Wzdrygnęła się na myśl, że Caitlyn Montgomery poślubiła to monstrum. A wszystko dlatego, że Caitlyn była naiwna i na tyle głupia, żeby pozwolić zrobić sobie dziecko. W tych czasach!? Jak to możliwe? Zgadnij! Bandeaux był diabelnie seksowny i wiele kobiet, ona również, chętnie by się z nim zabawiło, ale żadna nie była tak głupia, by za niego wychodzić. Związać się z tym kutasem znaczyło wpakować się w niezłe kłopoty. No i się Caitlyn wpakowała. Nie, żeby Sugar się przejmowała. Zawsze uważała, że Caitlyn nie grzeszy rozumem. Jeśli chodzi o urodę, natura okazała się hojna, ale rozumu to jej poskąpiła. Gładka, biała skóra ślicznotek z Południa, wydatne usta, duże piwne oczy. Caitlyn była wysoka i miała sportową sylwetkę. I do tego świetne cycki. Wspaniałe cycki. Sugar zawsze zwracała uwagę na biust, nie dlatego, że gustowała w kobietach, ale dlatego, że chciała dobrze znać konkurencję. Wszystkie kobiety, nawet te bogate i wysoko postawione, rywalizowały ze sobą. Na ekranie pojawiło się zdjęcie Bandeaux z żoną i córką. Dziecko miało wtedy jakieś półtora roku. Gdyby nie sztuczny uśmiech Caitlyn na tym wyraźnie pozowanym zdjęciu, wyglądaliby na idealną rodzinę. - Gówno, nie idealną! - Sugar wychyliła resztkę wódki. Pogryzła kostkę lodu i zaczęła grzebać w szufladzie komody, gdzie znalazła wystrzałową obcisłą bluzkę bez rękawów. Włożyła ją i wygładziła kilka zmarszczek. Reporter mówił właśnie o podejrzanych okolicznościach śmierci Bandeaux, gdy usłyszała samochód zajeżdżający na podjazd. Furgonetka, sądząc po odgłosie silnika. Kogo diabli niosą? Gderając i zrzędząc, pomyślała, że to pewnie brat złożył jej wizytę. Dickie Ray, ostatnia osoba, którą chciała widzieć. Wyłączyła stary, kiepsko już działający telewizor, przeszła do pokoju gościnnego i zanim brat zaczął się dobijać, otworzyła drzwi. Pod nogami usłyszała ciche warczenie - w połowie pit buli, w połowie labrador, ale za to w stu procentach suka. - Cześć - powiedział Dickie, zezując na psa. Caesarina nie lubiła go. Nigdy go nie lubiła. Znała się na ludziach. - Jest już prawie siódma wieczorem, spóźnię się do pracy. Ja pracuję - przypomniała mu, ostentacyjnie spoglądając na zegarek. Żeby tylko nie wszedł do środka. Gdy już zwali się na kanapę, to będzie tam siedział, godzinami gapiąc się w telewizor, aż wydoi cały sześciopak piwa. Kijem go trzeba będzie wyganiać. Nie był złym facetem, tylko leniwym jak diabli. - I ty to nazywasz pracą? - To uczciwa praca - odpowiedziała. ...

51 Patrzył na nią z kamienną twarzą. On uważał, że pobieranie zasiłku to z praca. - Świadczę usługi. Dickie Ray parsknął. - To teraz podniecanie śliniących się frajerów nazywa się świadczeniem usług? - Ja tańczę. - Nago. Spójrz prawdzie w oczy, jesteś striptizerką. Koniec i kropka. Możesz to nazywać jak chcesz, ale zwyczajnie pokazujesz cycki i dupę, żeby tym facetom w barze stanął. - To ich sprawa. - Oni myślą inaczej. - Ja też. Zostawmy to już. - Nie znosiła tych jego złośliwości. Kiedy był „w złym humorze”, jak mawiała mama, potrafił naprawdę nieźle dokuczyć. A dziś akurat trafił w jej czuły punkt. Nie była dumna z tego, co robi, ale uważała, że całkiem dobrze wykonuje swoją pracę. Miała klasę. Kiedy zaoszczędzi wystarczająco dużo pieniędzy lub jeśli dostanie obiecany spadek, rzuci to wszystko, pójdzie do szkoły, nauczy się obsługiwać komputer zostanie recepcjonistką w jakiejś dużej firmie. Ale jeszcze nie teraz. - Słyszałaś o Bandeaux? - zapytał Dickie, wchodząc do kuchni. Otworzył szafkę i znalazł pół paczki krakersów serowych. - Właśnie oglądałam wiadomości. - Szkoda go. - Dickie wrzucił do ust garść krakersów. Gdyby przyciął tę swoją małą bródkę, pozbył się piwnego brzuchala i długich strąków zwisających do ramion, byłby całkiem przystojny. Boki ścinał na krótko, ale jasnym lokom z tyłu pozwalał rosnąć swobodnie, pewnie w nadziei, że odciągną uwagę od łysiejącego czubka. W tym samym celu nosił zawsze czapeczkę bejsbolową. Naciągał ją na czoło tak głęboko, że daszek niemal dotykał stale obecnych na nosie okularów słonecznych. Okulary miały pewnie ukryć zaczerwienione oczy, bo Dickie, gdy tylko miał okazję, nie stronił od używek - alkoholu i kokainy. - Myślisz, że go ukatrupili? - W jednej z szafek Dickie znalazł plastikowy kubek po dużej coli. Otworzył lodówkę i uwiesił się na drzwiach. Chłodny podmuch powietrza owiewał mu twarz, gdy przyglądał się nędznej zawartości. W końcu zdecydował się na Dr. Peppera. - Zamordowali? - zapytała Sugar. - A niby co oznaczają „podejrzane okoliczności”? Zastanowiła się nad tym przez chwilę. - Tak, pewnie masz rację. Bandeaux wkurzył wielu ludzi w tym mieście. - Ciekawe, kto to zrobił. - Pociągnął łyk i zmarszczył nos. - W tym w ogóle nie ma gazu. - To nie moje, to Cricket - wyjaśniła Sugar. - Gdzie ona jest? - Dickie rozejrzał się jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę, że młodszej siostry nie ma w domu. - Pracuje. No wiesz, za-ra-bia na utrzymanie. Kończy o ósmej. Spojrzał na zegarek, a potem zajrzał do szafki nad lodówką w poszukiwaniu butelki. - Masz gdzieś whisky? - Nie. - Każdy facet umarłby u ciebie z pragnienia. - I o to chodzi - powiedziała poważnie. Jej ostatni chłopak pasożytował na niej przez rok. Jej były wciąż ją nachodzi i żebrze. Chce albo pieniędzy, albo seksu. Nie dostaje. Nic dziwnego, że zraziła się do mężczyzn; zawsze trafiała na patałachów. Przez moment pomyślała o swoim obecnym związku. Związku, o którym tylko Cricket cokolwiek ... [Read more...]

– Muszę ją zobaczyć – powiedział do Hayesa ochryple, przez zęby.

– Co? – Muszę zobaczyć ciało. – Jesteś pewien? – Hayes najwyraźniej był temu przeciwny. Pokręcił głową. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 wiadomosci.zgora.pl

WordPress Theme by ThemeTaste