Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/wiadomosci.zgora.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra15/ftp/wiadomosci.zgora.pl/paka.php on line 5
- No więc, panno Stoneham, prosimy o radę, czyżby ktoś odgryzł pani język? - odezwał się z ironią mężczyzna.

- No więc, panno Stoneham, prosimy o radę, czyżby ktoś odgryzł pani język? - odezwał się z ironią mężczyzna.

  • Rut

- No więc, panno Stoneham, prosimy o radę, czyżby ktoś odgryzł pani język? - odezwał się z ironią mężczyzna.

17 August 2022 by Rut

- Proszę mi wybaczyć, milordzie, że wtrącam się w pań¬skie sprawy - odezwała się w końcu. - Ale powszechnie wiadomo, że posiadłość ma być wkrótce sprzedana, i lady Arabella może przeżywać w związku z tym ciężkie chwile. Zapewne spodziewa się w przyszłości wielu ograniczeń i zmian na gorsze, więc zdecydowała się poszukać jakiejś rozrywki, póki ma ku temu okazję. A przecież można by jej znaleźć odpowiednie zajęcie. Co prawda nie zwierzała mi się, ale tak młoda i piękna dziewczyna liczyła z pewnością na wprowadzenie do towarzystwa w tym roku. Lysander nie patrzył na nią, z udaną obojętnością utkwił wzrok w kominku. - Może ktoś z rodziny, ojciec albo matka chrzestna, zechce się podjąć takiej roli? Sama świadomość udanego sezonu towarzyskiego skierowałaby jej myśli w bardziej odpowiednim kierunku. Jeśli wasza lordowska mość zamierza pozostać tu przez resztę lata, przydałoby się towarzystwo kogoś w jej wieku. - Wykluczone, nie zamierzam tu urządzać żadnych przy¬jęć - stwierdził krótko markiz. - Wydaje się pani świetnie poinformowana o moich sprawach, więc z pewnością rozumie pani, że nie stać mnie na takie rozrywki. - Moglibyśmy zaprosić Fabianów - odezwała się ciotka po namyśle. - Cholerni metodyści - odciął się markiz. - Co za głupstwa! Owszem, lord Fabian udzielał się w Stowarzyszeniu Abolicjonistów, przyznam także, że Adela przesadnie często uczęszcza do kościoła, ale poza tym lady Fabian jest czarująca, tak samo jak Diana, która jest mniej więcej w wieku naszej Arabelli. - Lady Helena spojrzała na Clemency. - Są kuzynkami. Dziękuję ci, moja droga za wspaniały pomysł. - Zgoda, ciociu Heleno. Zaprosimy Fabianów, jeśli to konieczne. Oni przynajmniej nie będą oczekiwać wystawnego życia. Ale dla równowagi zaproszę również Baverstocków. Obecność Marka i Oriany ożywi nieco tę całą nudną cnotliwość. - Rób, jak uważasz - odparła ciotka z powątpiewaniem. Nie miała dobrego zdania o Orianie Baverstock. Chociaż niewątpliwie piękna i dobrze urodzona, miała dziwnie odpychający charakter. To typ kobiety, która, jeśliby tylko mogła, zdobyłaby Lysandra - pomimo niezbyt okazałego posagu - a potem pozbyłaby się wszystkich niewygodnych osób, na przykład Arabelli. Lysander miał nadzieję zebrać coś na wiano dla siostry, ale łady Helena wątpiła, by zyskało to poparcie panny Baverstock. Lysander zaśmiał się nagle, wyobrażając sobie najazd ewentualnych gości. - Zaprośmy także Gilesa Fabiana, Arabella będzie mogła wypróbować na nim swój urok - rzucił wesoło. - To bardzo poważny młody człowiek - dodał i spojrzał filuternie na Clemency. - Słyszałem, że chce zostać misjonarzem. Clemency zdziwiła się, jak bardzo uśmiech rozjaśnił to surowe oblicze. - Pańska siostra będzie zachwycona - odparła. Przez moment ujrzała w jego oczach nieco ciepła, ale po chwili odwrócił się w stronę lokaja, który oznajmił, że w gabinecie oczekuje na niego pan Frome. Na te słowa markiz wyszedł. - Moja droga, uważam, że jesteś bardzo rozsądną kobietą - rzekła z uznaniem lady Helena. Dlaczego wcześniej nie przyszło jej do głowy, że Lysander potrzebuje towarzystwa równie jak Arabella? Z wolna zaczyna już dziczeć na tej prowincji, a kłopoty sprawiły, że wygląda mizernie. Jeśli kuzynowi Fabianowi nie uda się go rozweselić, to przynaj¬mniej odciągnie go trochę od interesów i ponurych myśli. Co do Oriany Baverstock, może przyjazd tutaj dobrze jej zrobi. Kiedy na własne oczy przekona się, jak podupadł majątek Candoverów, zapewnię zastanowi się nad związkiem z mar¬iażem. - Dziękuję, milady - odparła Clemency i schyliła się, by pogłaskać Millie, która spała obok niej na kanapie. - Ciekawi mnie jedna rzecz, kochanie, a mianowicie czy nie zechciałabyś zostać guwernantką Arabelli? Oczywiście tylko przez jakiś czas, powiedzmy, do końca roku, jeśli uda się nam przekonać lady Fabian, by przyjechała wraz z Dianą. - Ależ... ale ja... - wyjąkała dziewczyna, nie wiedząc, czy śmiać się, czy płakać. Proszono ją, by zamieszkała pod tym samym dachem, co jej niedoszły narzeczony! - Wiem, że może się pani obawiać pracy z tak krnąbrną osóbką, ale naprawdę, panno Stoneham, nie oczekuję cudów. Jeśli uchroni pani moją bratanicę przed wpadnięciem w ra¬miona lokalnych dzierżawców, już samo to będzie dla mnie powodem do zadowolenia. Arabella potrzebuje bardziej towarzyszki i bratniej duszy niż nauczycielki, przynajmniej tak mi się zdaje. - Pani bratanek miałby inne zdanie - stwierdziła Clemen¬cy. - Nie przepada zbytnio za mną. I to jedna z zalet tego planu, pomyślała chytrze lady Helena. Uważała, że to prawdziwe zrządzenie Opatrzności. Taka młoda i piękna dziewczyna jest zagrożeniem dla każdego domu, gdzie przebywają podatni na niewieście wdzięki młodzieńcy. - Lysander zawsze postępuje wedle własnego uznania - zgodziła się z nią. - Ale jego nastawienie nie powinno cię obchodzić. To ja płacę guwernantkom Arabelli. - Mimo wszystko, proszę pani, wolałabym uzyskać jego zgodę. Muszę to też przedyskutować z kuzynką Anne. Obiecałam zamieszkać u niej przez lato, jest taka smutna po śmierci kuzyna Roberta. Lady Helena uśmiechnęła się łaskawie. Niepojęte, by przedkładać uczucia wdowy po pastorze nad własne interesy! Nie rozmawiały już więcej na ten temat. Arabella, przygaszona i milcząca, zeszła na herbatę. Markiz został w ga¬binecie. Pod wieczór lady Helena, ignorując upór Clemency, która chciała wracać do domu na piechotę, zamówiła dwukółkę. - Zobaczymy się jeszcze, panno Stoneham, i to niebawem - stwierdziła kategorycznie na koniec. Droga do domu była za krótka, aby dać Clemency czas na przemyślenia. Zbyt dużo wydarzyło się dzisiej¬szego dnia. Po pierwsze, otrzymała niezwykłą propozycję od lady Heleny. W jaki sposób odmówić, by jej nie urazić? Co innego gościć na herbatce w Candover Court pod przybranym nazwiskiem, a zupełnie co innego po¬dejmować tam pracę. Gdyby prawda wyszła na jaw, konsekwencje mogłyby się okazać katastrofalne, i to za¬równo dla niej, jak i dla kuzynki Anne. Nawet nie chciała o tym myśleć. Kolejny problem to markiz. Tu sprawa wydawała się bardziej skomplikowana. Clemency wiedziała już, że to niebezpieczny człowiek, który, gdy zechce, potrafi być piekielnie pociągający. I choć teraz nie ukrywa wobec niej niechęci, kiedy znajdą się pod jednym dachem, wszystko się może zdarzyć. Bała się sytuacji, której nie zniosłoby jej serce i rozum. Pannę Hastings z Russell Square, dziedziczkę wielkiej fortuny, chroniłaby jej pozycja, ale panna Stoneham, pochodząca nie wiadomo skąd, będzie pozbawiona takiej ochrony. I wreszcie, ku jej przerażeniu, pojawiło się imię Oriany. Baverstockowie to ani chybi ta sama para, którą widziała Przelotnie owego fatalnego popołudnia przed domem panny Biddenham. Wątpiła, czy którekolwiek z nich ją zapamiętało, Jednakże nie miała ochoty podejmować tego ryzyka. Gdy przyjechali do Abbots Candover, stajenny pomógł jej wysiąść i podał koszyk, w którym oprócz uzbieranych grzybów znalazł się także pęczek ustrzelonych przez markiza synogarlic, kilka ogórków i gliniana miska pełna truskawek. Najwidoczniej lady Helena uznała, że należy się jej coś więcej poza słowami podziękowania. Stajenny uchylił czapki, zawrócił pojazd i odjechał. Tego wieczoru pani Stoneham siedziała przy toaletce, a Bessy, jak co dzień, rozczesywała jej włosy. Naturalnie, mogła to zrobić sama, ale wieczorny rytuał sprawiał im obu wiele przyjemności. Bessy przychodziła pod pretekstem pomocy przy rozwiązywaniu tasiemek i rozpinaniu gorsetu, co umożliwiało im wyczerpującą rozmowę o wydarzeniach minionego dnia. - Nie zdawałam sobie dotąd sprawy, jak męczące jest mijanie się z prawdą - zauważyła pani Stoneham. - Kiedy byłam młoda, marzyłam o podniecającym i pełnym przygód życiu. Wyobrażałam sobie, że jestem przemytniczką - jak wiesz, mieszkaliśmy niedaleko Rye - i prze¬chytrzam celników i żandarmów, przemycając tuż pod ich nosem francuskie koniaki. A teraz nie mogę sobie wyobrazić czegoś bardziej nieprzyjemnego - westchnęła ciężko. - Martwię się bez przerwy, że zdradzę Clemency jakimś nieopatrznym słowem. Rano złożyła mi wizytę pani Lamb, a potem, po południu, ten okropny człowiek, Jameson. Jakby tego było mało, Clemency zaproponowano pracę guwernantki we dworze! Kiedy się to wszystko skończy? - Myślę, że to bardzo romantyczne - odparła Bessy w zamyśleniu, poprawiając czepek swojej pani. - Panienka Clemency jest tak piękną młodą damą, że nadaje się na bohaterkę takich historii. - Nie mam obiekcji co do jej przygód, tu chodzi o mnie! Jestem już na to za stara - odparła żałośnie jej pani. - Jeśli panna Clemency zamieszka we dworze, pozbędzie się pani kłopotu. - Zgadzam się z tobą, Bessy, ale czy będzie tam bez¬pieczna? To mnie niepokoi. Nigdy nie przejmowałam się plotkami, ale ze słów Clemency wynika, że ten markiz to najgorszej maści libertyn, nie przepuści żadnej urodziwej dziewczynie. A jego przyjaciele? Z pewnością znajdą się wśród nich tacy, którzy uważają guwernantki za przedmiot zabawy. Nie podoba mi się to i tyle. - Na pani miejscu nie martwiłabym się o nią - odparła Bessy pocieszającym tonem. - Panna Clemency nie da sobie dmuchać w kaszę, jestem tego pewna. - Powiem Clemency, aby zaprzyjaźniła się z psami lady Heleny - stwierdziła pani Stoneham po chwili milczenia. - Każdy młodzieniec zawaha się, widząc pannę w otoczeniu litych diabłów. - Na jej ustach pojawił się uśmiech i nieco się odprężyła. Wystarczy, by Clemency krzyknęła, i natychmiast rozpęta się piekło, myślała. - Wybaczy pani moją śmiałość, ale myślę, że dobrze by się stało, gdyby panna Clemency podjęła tę pracę. Pani przestanie się o nią zamartwiać i czuć się za nią tak bardzo odpowiedzialna. Z drugiej strony pan Jameson jej tam nie znajdzie, a praca guwernantki, nawet tymczasowa, będzie dla niedoświadczonej młodej panny dobrą szkołą życia. Pozwoli jej wczuć się w los tych mniej szczęśliwych od ciebie. Nie oznacza to, broń Boże, braku szacunku dla Panienki Clemency, która jest miłą, dobrze wychowaną młodą damą. Bessy nie powiedziała tego głośno, ale w głębi ducha miała nadzieję, iż panna Clemency zostanie w końcu markizą. Być może, jeśli będzie dłużej przebywać w towarzystwie - młodego markiza, zmieni o nim zdanie, a wtedy on porwie ją powozem do szkockiej wioski Gretna Green na potajemny ślub. Jakie to romantyczne! - W każdym razie, jeśli potrzebuje jej lady Helena, niewiele na to poradzę - westchnęła pani Stoneham. - Nigdy w życiu nie napisałabym do pani Hastings, to byłoby wstrętne, nie mówiąc o tym, że zawiodłabym zaufanie Clemency. Ponieważ nie może zostać tutaj, pozostaje tylko Candover Court. Oriana Baverstock siedziała w eleganckiej jadalni w Stoneleigh Manor i z zadowoleniem czytała list podany przez brata. Zaproszenie do Candover Court! Nigdy tam nie była, również za życia poprzedniego markiza, lorda Alexandra - inna sprawa, że nawet jej wyrozumiały ojciec nie zezwoliłby na taką wizytę - czytała jednak w przewodniku o tym wielce zabytkowym miejscu. Wła¬ściwie nie zależało jej na tym aż tak bardzo, wolała bowiem posiadłości nowocześniejsze. Mimo wszystko spo¬dobało się jej to zaproszenie, miała też nadzieję, że spodziewaną nudę życia na wsi ożywi jakieś małe przyjęcie, a brak rozrywek pozwoli jej skupić uwagę na osobie Lysandra. Panna Baverstock, osoba niezaprzeczalnie piękna, należała do tych przebojowych młodych kobiet, które cieszą się wielkim powodzeniem u płci przeciwnej. W jej obecności mężczyźni czuli się szalenie pociągający, za to kobiety jej wręcz nie znosiły. Rówieśniczki uważały ją za ekscentryczną i wyrachowaną, i na pewno nigdy nie poprosiłyby jej o żadną przysługę. Jeśli ktoś zachorował, nie należało oczekiwać, że panna Baverstock złoży mu wizytę. Generalnie opinia kobiet była taka, że z pokaźnym posagiem dziesięciu tysięcy funtów, atrakcyjną figurą, wielkimi, brązowymi oczami i burzą czarnych loków, z łatwością zdobędzie wszystko, co zechce. Jednak w jej planach tkwił jak cierń pewien istotny szkopuł. Oriana ogromnie chciała zostać markizą, lecz nie była pewna, czy nie zmieni zdania, jeśli okaże się, iż posiadłość Lysandra jest tak obciążona, jak głoszą plotki. Naturalnie markiz nie mówił z nią na takie tematy, ale wiedziała od swojego brata Marka, że Lysander znalazł się w tarapatach, biorąc na siebie długi ojca i brata. - I co o tym myślisz, siostrzyczko? - zapytał Mark. - Masz ochotę tam pojechać? - Naturalnie! Może być wesoło - odparła Oriana, po¬chłonięta wybieraniem z koszyka najładniejszego jabłka. - Lysander przestrzega, byśmy nie oczekiwali zbyt wiele. Zajęty sprawami posiadłości, nie będzie mógł zapewnić odpowiednich rozrywek. - Mhm... - Oriana ponownie przyjrzała się kartce. - Pisze także, że nasza obecność będzie dla niego zaszczytem. Oczywiście musimy pojechać. Biedny Lysander! Jakże nudne muszą być interesy! - Ugryzła delikatnie jabłko i zapytała z udaną nonszalancją: - Czy jego sprawy naprawdę tak źle stoją? - Wydaje mi się, że dosyć kiepsko - odparł brat i posłał jej znaczące spojrzenie. - Niewątpliwie będę miała okazję przekonać się osobiście. Powiesz o tym ojcu czy ja mam to zrobić? - Porozmawiaj z nim, Oriano, nie powinien mieć zastrzeżeń. Lady Helena Candover posłuży za przyzwoitkę, poza tym przyjadą Fabianowie.

Posted in: Bez kategorii Tagged: gdzie mieszka bogusław linda, maryla rodowicz operacja, aleksandra warchoł,

Najczęściej czytane:

Rozważy jej słowa i może skorzysta z jej rady.

Kto wie? Może ta rozmowa zmieni jego sposób myślenia o sobie, jego poglądy na miłość i rodzinę? ... [Read more...]

- Musimy porozmawiać. Na osobności.

- Dobrze. Gdy weszli do biblioteki, Victoria stanęła pod oknem. ... [Read more...]

myśli. Federico jest ojcem Artura i Paola, to wszystko. Musi

uwolnić się od rojeń na jego temat. Dzieciom należy się spokój i poczucie bezpieczeństwa, nikt obcy nie powinien zakłócać ich dzieciństwa. Zresztą już niedługo stąd wyjedzie. ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 Następne »

Copyright © 2020 wiadomosci.zgora.pl

WordPress Theme by ThemeTaste