- Może kawy? - zaproponował Gregory.
- Nie, dziękuję - odrzekła pani Wakefield. - Ja także dziękuję, Geoff. Komisarz Gregory cicho zamknął za sobą drzwi Trzydzaestotrzyletnia siostra denatki była równolatką Shaipleys ale tego dnia wyglądała na czterdzieści pięć. Każda żałoba zbiera swoje żniwo, ale dodatkowe dramatyczne okoliczności rujnują człowieka jeszcze bardziej, pod względem zarówno fizycznym, jak psychicznym. Od ich ostatniego spotkania w kasztanowych włosach Pam pojawiło się więcej siwych nitek, piwne jak u Lynne oczy były podkrążone, a usta zaciśnięte. - Znalazłam coś. Puls Helen Shipley gwałtownie przyśpieszył. - To było w torbie Lynne. - Pam Wakefield położyła na stole małą białą wizytówkę. - Można? - Oczywiście, po to przyniosłam. Shipley wstała i pochyliła się niżej nad karteczką, starając się jej nie dotykać. - Śmiało, to przecież nie jest żaden dowód - zachęcała ją Pam. Była to firmowa wizytówka niejakiego Michaela Nova-ka z Novak Investigations z adresem w New Smithfield we wschodniej części miasta. - Wie pani, kto to jest? - Nie mam pojęcia. Jak mówiłam: znalazłam to w jej torbie... właściwie nawet nie jej; pożyczyła ją ode mnie dawno temu. Shipley usiadła. - Spokojnie, pani Wakefield. Mamy czas. - Ale ja nie mam już nic do powiedzenia. To zwykła płócienna torba na zakupy, parę miesięcy temu - nie pamiętam dobrze kiedy - pożyczyłam ją na krótko Lynne. Potem używałam tej torby sama, ale aż do ubiegłej nocy nie opróżniłam jej do końca. Wizytówka leżała na samym dnie, zaklinowana w rogu, przy szwie. Dzwoniłam nawet do tego Novak Investigations, to jest, jak nazwa wskazuje, agencja detektywistyczna. Odebrała jakaś kobieta i zaczęła mnie wypytywać, skąd się o nich dowiedziałam, czego chcę i tak dalej, więc odłożyłam słuchawkę. Nie powinnam chyba tego robić. - Nie rozumiem dlaczego, skoro nie miała pam ochoty na rozmowę. - Sama nie lubię, jak ktoś rzuca słuchawką, jak się źle połączy. Ja zwykle przepraszam za pomyłkę, zanim się rozłączę. - Czy ma pani pojęcie, po co Lynne mogła dzwonić do takiej agencji? - Nie, z wyjątkiem tego, co samo się narzuca. - To znaczy? - Może chciała sprawdzić Johna.